Obserwatorzy

wtorek, 8 maja 2012

Sprzedana - Konsekwencja ucieczki.


Sprzedana - Fragment rozdziału siódmego pt. Konsekwencja ucieczki.

           Tego dnia pogoda nie była najlepsza na dłuższe wyprawy, właściwie to nie nadawała się do tego by wyjść z domu. Był początek jesieni, a ta pora roku lubiła obmywać ulice deszczówką. Niebo było szare i ponure, lało jak z cebra, a on bez zastanowienia przygotował swojego konia do jazdy i wyruszył na poszukiwanie swojej żony. Ani przez chwilę nie zastanawiał się dokąd mogła się udać. Byli małżeństwem zalewnie trzy miesiące, a on już znał ją jak swoją ulubioną książkę. Wiedział, że jedynym miejscem, w którym znajdzie schronienie podczas ulewy będzie jej rodzinny dom. Czuł jak koszula i wełniane spodnie nasiąkają wodą i kleją się do jego ciała. Było mu zimno i bardzo żałował, że nie ubrał się cieplej przed wyprawą. Mężczyzna gnający pod wiatr tylko przez chwilę pomyślał o sobie i tylko ten jeden raz, już po chwili myślał tylko o niej. Zadawał sobie pytania, na które sam znał odpowiedzi, a tak bardzo chciał by były one inne. Wiedział, że jego żona teraz marznie, że trzęsie się z zimna, a on nie jest w stanie jej ogrzać, ponieważ dzielą ich co najmniej trzy kilometry. Być może to nie była spora odległość, ale dla niego w obecnej chwili każda sekunda była na wagę złota.

          Wtargnęła do pałacu, w którym się wychowała. To tutaj stawiała pierwsze kroki, a teraz poczuła się tu tak obco, jakby nie była u siebie. Służba jako pierwsza wstawiła się w holu, a po chwili i Adam zszedł na dół. Przez chwilę zastanawiała się czemu witają ją niemal wszyscy domownicy, ale zdała sobie sprawę, że koń narobił sporo hałasu swoimi kopytami, a i drzwi wejściowe były stare i charakterystycznie skrzypiały. Zaspany Andrzej również pojawił się u góry schodów, a jej przyszło do głowy, że przecież jest środek nocy. Czuła się zmęczona, mokra i słaba zarazem. Nagle usłyszała to samo skrzypnięcie, które jej towarzyszyło podczas otwierania drzwi wejściowych.

- Witam wszystkich – usłyszała za sobą dobrze znany jej głos.

Dziewczyna nie zastanawiając się długo ruszyła pędem przed siebie i schowała się za starszego z braci.

- On przyszedł po mnie – wyszeptała, a wszyscy w milczeniu i zaciekawieniu oglądali tę scenę.

- Koniec przedstawienia – powiedział Damian i klasnął trzy razy w dłonie. – Prosiłbym by wszyscy pracujący w tej posiadłości powrócili do swoich zajęć, a jeśli spali i zostali wybudzeni to przepraszam, ale nie chcę tu widzieć nikogo prócz swojej żony – dodał poważnym, wręcz srogim tonem.

Służba go posłuchała i powróciła do swoich pokoi, ale bracia Amelii jednak zostali i w milczeniu oczekiwali na dalszy rozwój wydarzeń.

- Moja najdroższa, czy uczynisz mi ten zaszczyt i choć do mnie podejdziesz? – zapytał nad wyraz spokojnie, ale Amelia znała go już zbyt dobrze by się na to nabrać.

          Kobiecie wystarczyło jedno, krótkie spojrzenie w oczy męża by dostrzegła w nich głęboki gniew i ledwie skrywaną złość. Postanowiła po raz kolejny nie czynić tego o co prosi, nie potrafiła mu nawet odpowiedzieć na pytanie bo żadne ze słów nie chciało jej przejść przez gardło. Odwróciła się powoli i wolnym krokiem szła po stopniach coraz wyżej.

- Amelio, proszę cię do mnie. Natychmiast – ostatnie słowo wypowiedział przez zęby, ale wydawał się nadal trzymać nerwy na wodzy.

- Nie chcesz rozmawiać przy swoich braciach, wolisz na osobności? – zapytał z nutką ironii w głosie.

- Ja na twoim miejscu moja droga chyba wolałbym publiczność, ale niech będzie jak wolisz – rzekł i ruszył schodami ku górze.

- Czekaj – zatrzymał go Andrzej, bo Adam stał jak słup stoli i miał wrażenie jakby to wszystko działo się we śnie, a nie na jawie.

- Słucham? – zapytał Damian szwagra, a Amelia wykorzystała tę sytuacje i schowała się w swoim pokoju.

- Może dziś lepiej ochłoń i daj jej się wyciszyć... – zaczął Andrzej.

- Ja jestem spokojny – przerwał mu chłodno Wekler.

- Śmiem wątpić panie, ale nawet jeśli to ona jest w bardzo dużych i skrajnych emocjach – rzekł młodszy z braci.

- Nie mów mi jak mam postępować z własną żoną – rzekł stanowczo Damian.

- Ona jest moją siostrą.

- A moją żoną. I który z nas ma do niej większe prawa? – zapytał.

- Ty panie – odpowiedział Andrzej zgodnie z prawdą.

- W takim razie zejdź mi z drogi – zażądał król Tristelionu i odpychając delikatnie szwagra na bok.

- Czy mogę wiedzieć o co poszło? – zapytał nagle Adam, który właśnie przed momentem jakby wybudził się z letargu.

- Jest pierwszą kobietą, która mnie uderzyła. Żadna inna nie podniosła na mnie ręki. Mężczyzna, owszem tak. Zdarzyło mi się kilka razy, że tknął mnie w złości jakiś mężczyzna, ale zapewniam, że zaraz potem nie żył – wyjaśnił mąż Amelii po czym odwrócił się na pięcie i udał do jej pokoju.

       Otworzył drzwi, które na cale szczęście nie miały zabezpieczenia w postaci zamka i klucza, bo w przeciwnym razie byłby zdolny je wyważyć. Rozejrzał się po pokoju i stwierdził, że nic się tu nie zmieniło. Pokój nadal wyglądał tak samo jak w chwili gdy Amelia go zamieszkiwała. Przestąpił przez próg i zamknął za sobą drzwi. Stojąc wciąż w tym samym miejscu omiótł wzrokiem każdy zakamarek, ale nigdzie nie dostrzegał swojej żony.

- Wyjdź zza fotela – polecił i włożył kciuki swoich dłoni do kieszeni.

- Powiedziałem coś przed chwilą – rzekł dużo ostrzejszym tonem i oczekiwał jej reakcji.

- Już wychodzę, ale nie zza fotela tylko zza zasłonki – powiedziała cichutko i ukazała się jego oczom jako drobna, przestraszona kobietka.

- Podejdź do mnie – polecił wciąż nie spuszczając z tonu, ale ona nie podchodziła. Stała wciąż w tym samym miejscu, a nawet zdawała się powolutku cofać, ale nie podchodziła.

- Podejdź, ale już – rozkazał, niemal krzyknął i skierował dwa palce swojej prawej dłoni ku podłodze. W taki sposób wskazywał jej miejsce przed sobą.

- Żono moja, nie uważasz, że fatygowałem się po ciebie już wystarczający szmat drogi? Co prawda w ostateczności te kilka kroków nie uczyni mi żadnej różnicy jednak wolałbym byś była mi posłuszna – wyjaśnił jakby spokojniej, ale jego ton nadal był stanowczy, a jego czarne oczy wciąż wydawały się złe i przerażające.

         Ich spojrzenia spotkały się, patrzyli wprost w swoje oczy długo i nieustępliwie. On wydawał się być opanowany, a ona roztrzęsiona. Jej głowa pochyliła się lekko ku dołowi, spuściła z niego wzrok i zapłakała cichutko.

- Wciąż czekam – odezwał się nagle, a ona ze wzrokiem wbitym w podłogę poczłapała w jego kierunku.

        Wydawało się jej, że mężczyzna nie wykonuje żadnego ruchu. Podniosła swój wzrok, ale była zbyt niska by sięgnąć nim jego twarz w chwili gdy stała tak blisko niego, a nie chciała ostentacyjnie zadzierać głowy do góry.

15 komentarzy:

  1. przepraszam ale mam pytanie . Tutaj sa tylko fragmenty?? a masz gdzies może zapisaną calość?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zapisaną całość, ale bez dwóch rozdziałów i bez epilogu. No i oczywiście całość jest jeszcze do jakieś czterokrotnej poprawki, by była "dopieszczonym" dziełem i spełniła moje oczekiwania.

      Usuń
  2. Czy to oznacza, że będzie tutaj całość tego opowiadania? Muszę przyznać, że jest b. interesujące...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, tu nie będzie całości. Te fragmenty to tylko swojego rodzaju reklama. Chciałam sprawdzić czy czytelnikom się spodoba.

      Usuń
    2. a reklama służy do...? będzie można gdzieś nabyć całość? i najważniejsze pytanie...KIEDY? :)

      Usuń
  3. Ale wgl, to ono się pojawi w całości ? Czy tylko bd fragmenty ogólnie?

    OdpowiedzUsuń
  4. A co trzeba zrobić, żeby przeczytać całość? Ja deklaruję, że blog mi się bardzo podoba i fajnie się czyta Twoje notki, są dobrze napisane i nie ma błędów ortograficznych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja tez bardzo prosze o to bym mogła całośc przeczytac blog interesujący jakbys mogła to umiesc gdzies całośc chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przyznam że jestem rozczarowana:-(
    bardzo mnie zainteresowało to co piszesz jest świetne, myślałam że bedzie można czytać tu całość a tu okazuje sie że są tylko fragmęty.Szkoda bo to naprawde dobre.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Po przeczytaniu tego fragmentu czuję, że będzie mi ciężko żyć choćby przez ten pewien czas z niewiedzą "konsekwencji" ;)
    A może by tak jeszcze fragmencik zaraz po tym...
    :) wybacz.. taka luźna sugestia ;)
    Pięknie.. Oj tylko życzyć weny byś szybko ukończyła to dzieło ;)
    Pozdrawiam ;p
    Ps.
    A co do muzyki (ap ropo twojej wcześniejszej wypowiedzi) to można posłuchać gdzieś jakiegoś dema/fragmentu w twoim wykonaniu? ;)
    Byłabym bardzo wdzięczna za inf;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do muzyki, płyta będzie cała umieszczona w sieci całkowicie za darmo, ale pierw musi zostać ukończona. Nie chcę wrzucać po pliku, lepiej od razu cały album.

      Usuń
    2. Dziękuję za informacje ;)

      Usuń
  8. Skoro to mają być tylko takie fragmenty i nie zamierzasz zamieszczać tu całości to jestem zawiedziona, nie napisałaś tego na samym początku co było chyba trochę nie fair w stosunku do czytelników. Myśleliśmy, że będzie to blog podobny do tych innych (jezeli chodzi o zamieszczanie opowiadań w całości), a tu niestety przykra niespodzianka. Mam nadzieję, że zmienisz plany, ponieważ świetnie mi się czyta te fragmenty i sa one naprawdę dopieszczone w każdym calu - nie są to nudne opisy kar czy też sielankowych dni. Z niecierpliwością czekam na rozwinięcie tych fragmentów i opisanie ich jako całość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na jakiej podstawie sądziłaś, że będzie to blog podobny do blogu Tychona, Prawnika, czy nawet Adwokata? Przecież nie ma tutaj nagłówka "Blog o DD". Blog będzie pełnił funkcje informacyjną, będą tu zamieszczane fragmenty moich dzieł (o ile powstanie więcej niż jedno dzieło, a mam taką nadzieję). Nie oszukałam czytelników, bo od samego początku zaznaczyłam, że jest to tylko fragment i nigdzie nie napisałam, że będzie to blog fabularny, aktualizowany co dnia, by zadowolić grono fanów.

      Usuń
  9. Jak czytam to opowiadanie to ciarki mi przechodzą po plecach. Bardzo łatwo można sobie wyobrazić sytuację jaką opisałaś, dobrze oddałaś emocje i bardzo zaciekawiłaś. Naprawdę bardzo, bardzo mi się podoba to co piszesz.

    OdpowiedzUsuń