Obserwatorzy

środa, 30 maja 2012

Wybrana - Chłód w sercu.


Wybrana - Fragment rozdziału pierwszego pt. Chłód w sercu.

- Król jest dobrym człowiekiem, ale ty go nie znasz. Co więc możesz o tym wiedzieć? – zapytał patrząc na nią wzrokiem pełnym gniewu.

- Wiem tyle ile wiem i to mi wystarcza, a ty czemu go bronisz? Aż tak się tam go boicie, że nawet w takiej krainie biedy i wolności musicie popierać jego wybory?

- Nie musimy, ale wiem co mówię. Pracuje dla niego. Jestem jednym z rycerzy – ostatnie zdanie nie było kłamstwem. Patryk bowiem trenował poczatkujące rycerstwo i wyruszał z nimi na walki by jego brat nie musiał tego robić. Uważał, że Damian musi zadbać o rodzinę, a nie się narażać na bitwach.

- Idź mu donieś, może odważy się tu przybyć i publicznie ściąć mi głowę – zaproponowała.

- Powinnaś się uspokoić – rzekł spokojnie. – Usiądź – dodał jeszcze delikatniej gdy zauważył, że kobieta nadal stoi.

- Nie zamierzam mu donosić, nie jestem z tych co donoszą by mu się przypodobać, ale zapewniam cię, że nie jest to zły człowiek – powiedział w chwili kiedy jej pośladki spoczęły na twardym, drewnianym krześle pokrytym biała farbą.

- Sądzę, że za kilka dni będziesz już na tyle silny by powrócić do tego swojego króla – powiedziała i nie potrafiła znieść dłużej jego widoku.

Wybiegła z tego małego pomieszczenia trzaskając drzwiami ile tylko sił miała w drobnych rączkach. Kobieta nie potrafiła zrozumieć czemu mężczyzna nie poparł jej. Zadawała sobie pytania dlaczego poparł aroganckiego władcę zamiast ją, czemu nie potrafił zaufać jej słowom, a ufał temu cholernemu Weklerowi. Przez chwilę przyszło jej na myśl, że mężczyzna zachowuje się jakby był jednym z nich i ogarnął ją przestrach, ale szybko zganiła siebie za takie chore wnioski.

- Gdyby był jednym z Weklerów to już dawno zabiłby mnie wzrokiem – powiedziała sama do siebie i przywołała uśmiech na usteczka.

- Kto miałby cię zabić? Ten pan co go znalazłem? – zapytał Filipek.

Mały chłopiec o blond włoskach i jasnych niebieskich oczkach stanął teraz przed nią w samej za długiej koszuli, której kolor już dawno wyblakł.

- Nie. Ten pan mój maleńki wydaje się być dobry, ale ma chłód w sercu jak wszyscy co walczą dla Króla i na jego rozkaz – odpowiedziała i wzięła malca na dłonie by posadzić go na stole.

- Kura zniosła już jajka – rzekł z uśmiechem Filipek.

- Jesteś pewnie głodny skoro o tym wspomniałeś – stwierdziła i poczochrała go po jego jasnych jak pszenica włoskach.

- Pewnie, ale boję się wyjąć bo dziobią i szukałem Maurycego – rzekł chłopczyk i uśmiechnął się promiennie.

Kobiecie przez chwilę wydawało się, że Filip śmieje się tak do niej, ale była w błędzie. Za nią o kilka kroków stał mężczyzna podpierając się o ścianę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz