Obserwatorzy

niedziela, 6 maja 2012

Sprzedana - Prolog


Sprzedana - powieść, która z założenia miała być romansem oderwanym od rzeczywistości, ale też nie w pełni fantastycznym. Miała to być piękna historia o najzwyklejszej miłości, wartościach ponadczasowych i trudnych wyborach ubrana w słowa, które zapewne nie odzwierciedlą tego w pełni, bo żadna ze mnie pisarka. Powieść ma przenosić w inny świat. Ma przenosić do czasów gdy po kamiennych i piaskowych drogach stukały kopyta podkute podkowami, a państwa miały swoich władców, rycerzy, bohaterów, ale i wrogów. Sprzedana to opowieść o siedemnastoletniej dziewczynie, która wychodząc za mąż za ponad dziesięć lat starszego władce potężnego królestwa nieświadomie wspomaga państwo i pokrywa tym jego długi zaciągnięte od innych królestw, ale i zobowiązania wobec ludu.
Jeśli kogoś z was zaciekawił powyższy opis może śmiało rozwinąć stronę i przeczytać prolog tej historii. Jeśli po przeczytaniu ktoś z was zechce się podzielić ze mną w komentarzach swoimi opiniami, ocenami, czy też surową krytyką na temat mojego tekstu będę mu z tego powodu bardzo wdzięczna.



           To była piękna, malownicza okolica. Jak okiem sięgnąć wszędzie zieleniło się od łąk, polanek i lasów. Łąki zdobiły piękne, polne kwiaty, również lasy miały piękną szatę zieleni. To w takich miejscach odbywały się pikniki rodzinne i dzieci biegały roześmiane goniąc się wokół kraciastych koców uszytych przez ich matki i babki. Ona jednak nie przepadała za taką formą rozrywki, choć bardzo zachwycał ją klimat tego miejsca. Wolała udać się konno do oddalonej o kilka mil rzeki. Rozbierając się z bryczesów i koszuli spojrzała na drugi brzeg, był ledwie widoczny, ale ona dobrze wiedziała co się tam znajduje. Królestwo Weklerów było dużo większe i potężniejsze od ich małej wioski. Królestwo jej brata w porównaniu do potężnego imperium Weklerów było mizerną wioską, którą oni gdyby tylko zechcieli zmietli by z powierzchni ziemi w mniej niż dobę. Amelia starała się przypomnieć sobie jak wygląda twarz ich przypuszczalnego nowego władcy. Widziała obydwu braci tak dawno temu, byli wtedy jeszcze dziećmi. Właściwie to ona była dzieckiem, a oni wstępowali w dorosłość. Kobieta odrzuciła swoje długie blond włosy do tyłu i w samej halce podążyła w stronę wody rzeczy pozostawiając w nieładzie na dużym kamieniu. Od dziecka kochała pływać, podobnie jak bawiły ją typowo męskie sporty, takie jak jazda konna, mocowanie się na rękę i strzelanie z łuku. Rodzice często się śmiali, że powinna była urodzić się chłopcem. Jej wzrok ponownie podążył w stronę sąsiedniego lądu. Wiedziała, że w tamtejszym królestwie panuje żałoba jak jeszcze niedawno w ich własnym. Zastanawiała się, który z braci zasiądzie na tronie, spodziewała się, że ten starszy.

W jasnej choć małej bibliotece młody mężczyzna siedział za biurkiem i podpisywał jakieś dokumenty. Jego wzrok na chwilę opuścił białą kartkę pokrytą czarnym atramentem i spoczął na młodej, szczupłej kobietce.

- Witaj siostro – powiedział przeciągle i powrócił do poprzedniego zajęcia.


- Adamie! – zawołała głośno i wzrok niespełna trzydziestoletniego mężczyzny znów spoczął na jej twarzy.

- Czy coś się stało? – zapytał nad wyraz spokojnie, a był już przyzwyczajony do tego, że jego młodsza siostra nieustannie potrzebuje czyjeś uwagi.

- Przejedźmy się konno – zażądała.

Mężczyzna z początku nie miał zamiaru przystać na jej propozycje. Jednak wiedział, że już za niespełna miesiąc jego siostra opuści królestwo i będzie zdana na łaskę lub niełaskę obcego człowieka. Adam spojrzał jeszcze raz na stos swoich obowiązków, westchnął głośno i uśmiechnął się promiennie.

- Dobrze, ale to będzie krótka trasa. Amelia to będzie naprawdę krótka trasa bo ja mam jeszcze dziś dużo obowiązków – uprzedził i wstał od biurka.

- Dobrze braciszku – odrzekła z zadowoleniem, bo po raz kolejny postawiła na swoim.

Dziewczyna była bowiem przyzwyczajona do tego, że jej starsi bracia spełniają każdą jej zachciankę i czynią to z wielkim zadowoleniem. Cała trójka rodzeństwa bardzo szybko została osierocona i wychowana przez brata ojca, który również zszedł z tego świata. Wuj był surowym człowiekiem, ale i bardzo zajętym z tego też powodu Adam – najstarszy z braci objął tron jeszcze za jego życia i wychował młodsze rodzeństwo najlepiej jak potrafił. W krótce dorósł też Andrzej. Amelia natomiast całe życie była uważana za dziewczynkę, która potrzebuje większej uwagi od pozostałych i stała się oczkiem w głowie całej rodziny.

- Masz mokre włosy. Znowu pływałaś? – zapytał Adam w drodze do stajni.

- Przecież wiesz, że to uwielbiam – odpowiedziała zaprzęgając konia.

- Wydaje mi się, że woda jest jeszcze zbyt zimna. Poza tym jesteś kobietą, na dodatek siostrą władcy powinnaś była dbać o dobrą reputacje naszej rodziny, a nie paradować po plaży w samej bieliźnie.

- Oj bracie daj już spokój. Miałam na sobie całkiem przyzwoitą halkę i nikogo nie było w zasięgu wzroku – uspokoiła go nieco tymi słowami.

Przez całą drogę rodzeństwo rozmawiało i śmiało się w głos, również gdy szli obok okiennic pałacowych. Młody mężczyzna siedzący luźno na sofie wyprostował się i pochwycił w lewą dłoń filiżankę z kawą. Spojrzał na osoby wchodzące do pomieszczenia. Mężczyznę widział już wcześniej więc jego wzrok podążył w stronę kobiety. Uśmiechnął się lekko z powodu męskiego stroju jaki miała na sobie, ale był też pod wrażeniem jej wielkiej urody.

- Amelio, zostaw nas samych, proszę – rzekł Adam w stronę siostry.

- A ten pan to kto? – zapytała bezpośrednio siedemnastoletnia dziewczyna.

- Amelio, to niegrzecznie tak pytać przy gościu – zwrócił jej uwagę brat i spojrzał w stronę czarnowłosego mężczyzny prosząc tym spojrzeniem o wyrozumiałość.

- Ale ja chcę wiedzieć! – zaprotestowała Amelia z promiennym uśmiechem na ustach.

- Spokojnie – rzekł stanowczo mężczyzna w stronę Adama.

- Skoro dama prosi to moim obowiązkiem jest spełnić prośbę i się przedstawić – dodał odkładając filiżankę na niewielką ławę. Mężczyzna wstał i zbliżył się do kobiety.

- Jestem władcą Tristelionu. Damian Wekler – przedstawił się zatrzymując o krok od niej. 

Był to wysoki mężczyzna o czarnych jak kruk włosach. Kolor jego oczu również był czarny jak węgiel, a to sprawiało, że nie dało się oddzielić źrenic od tęczówki. Jeśli ktoś się jednak głębiej przyjrzał to dostrzegał radosne iskierki w jego oczach i cienką ciemnopopielatą barwę przy końcach. Rzęs mogłaby mu pozazdrościć nie jednak z dziewcząt, były bowiem długie, gęste i równie ciemne jak jego włosy. Wydawał się szczupły, ale w rzeczywistości miał idealnie wyrzeźbione mięśnie, a dziewczyna, która właśnie stała naprzeciw niego ledwie sięgała mu do klatki piersiowej.

- Amelia Haładyn, miło poznać króla – powiedziała z uśmiechem na ustach ukazując rząd swoich równych, białych zębów.

Bardzo śmiało i bez skrępowania wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Wielkie zdziwienie ogarnęło ją gdy mężczyzna ujął jej drobną rączkę w swoją męską dłoń i zbliżył ją do swoich ust pochylając się nieco.

- Czy teraz Amelio zostawisz nas samych? – zapytał się Adam i przerwał im długie wręcz natarczywe spojrzenie w oczy.

- A nie mogę jeszcze chwilę zostać? – zapytała Amelia i zrobiła smutną minkę. Tę samą, która przybierała zawsze kiedy miała na coś wielką ochotę.

- Uczyń jak brat prosi – wtrącił się Wekler patrząc na nią intensywnie.

- Ale dlaczego? – Dziewczyna wydawała się zaskoczona, jakby wielce zdziwiło ją to iż powinna czynić wedle życzeń swojego opiekuna.

- Ja jej to panie wyjaśnię – rzekł Adam w stronę Damiana i wyprowadził siostrę z salonu.

5 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba to opowiadanie i sam pomysł na historię. Przyjemnie się czyta. Ciekawa jest postać Amelki, śmiałej, słodkiej i jeszcze chyba niedoświadczonej dziewczyny. Moim zdaniem masz dobry styl pisania. Będę z przyjemnością śledzić Twój blog.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie się zaczyna czekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fragment pierwszego rozdziału został już umieszczony na blogu.

      Usuń
  3. Genialne ! Czytam z zapartym tchem.

    OdpowiedzUsuń