Obserwatorzy

środa, 9 maja 2012

Tatuażysta - 10 lat.


Tatuażysta - Fragment prologu pt. 10 lat.

Młody mężczyzna, choć o wiele starszy niż wskazywałby jego wygląd zaciągnął się papierosem siedząc na brzegu łóżka w samych jaskraworóżowych bokserkach. Przez moment delektował się tym smakiem by po chwili podać go młodej i zgrabnej, na wpół odkrytej, nagiej kobiecie o granatowych oczach. Kobieta leżąc na wielkim łóżku wyciągnęła leniwie dłoń w jego kierunku. Ich spojrzenia zderzyły się z sobą. Tak. Właśnie. Zderzyły się, było to brutalne zderzenie dwóch wrogich jednostek na polu bitwy.

- Nigdy więcej nie wagaruj, bo posądzą cię o spowodowanie mojego zawału – powiedział do niej z leniwym uśmiechem.

- Zawsze tak mówisz i zawsze mnie wpuszczasz do środka, a zawału jeszcze nie przeżyłeś – oznajmiła z banalną szczerością opalona blondynka, której grzywka była równa z włosami.

- Mówię poważnie Sylwia. Powinnaś chodzić do szkoły. Jesteś już w trzeciej liceum więc to nie przelewki. – Mężczyzna mówił normalnym tonem, a ona uniosła się na kolanach i objęła go w pasie. Był tak dobrze zbudowany, że jej ręce nie by w stanie objąć go całego więc położyła swoje dłonie na jego torsie, tuż przy ramionach. Potem jednak jedną z nich sięgnęła po papierosa, który znajdował się na szafce nocnej, oparty o porcelanową, białą popielniczkę.

- Jesteś cudownie umięśniony – skomplementowała go.

- A ty jesteś nieznośna. Rzuciłem palenie, a teraz mi smrodzisz.

- Nie potrafisz być ani odrobinę milszy? – zapytała i zrobiła oczy tak słodkie, jak małe dziecko gdy prosi o to by kupić jemu zabawkę.

- Nie lubisz miłych, gdybyś lubiła to zadawałabyś się ze swoimi rówieśnikami, a nie przychodziła odwiedzać takiego starucha jak ja.

- Nie jesteś wcale takim staruchem, dziesięć lat to żadna różnica – wypaliła nagle i znów opadła na miękkie poduszki.

- Dobrze wiesz, że ja nigdy nie zwiąże się z żadną kobietą. Za bardzo cenie sobie wolność i niezależność by dzielić co noc łóżko z tą samą panną, użyczać jej swojej maszynki do golenia i zachwycać się jej niewypałami kuchennymi – powiedział wstając i podchodząc do stojącej, sporych rozmiarów wieży. Włączył jedną ze swoich ulubionych płyt klasycznych wielkich kompozytorów.

- Nie rozumiem jak można tego słuchać – stwierdziła i sięgnęła po popielniczkę.

- Tym drobnym gestem – powiedział na wstępie i zaczął powolutku podgłaszać  muzykę kółkiem z napisem volum, - daje ci do zrozumienia, że już czas na ciebie – dokończył swoją wypowiedź.

- Jesteś nieuprzejmy, wypraszasz mnie – oznajmiła.

- Wypraszać brzmi zawsze lepiej niż wyrzucać – odparł i odwrócił się twarzą do niej. Młoda kobieta zaczęła podziwiać jego nagi tors. Wiedziała, że na nagi tylko wygląda bo w rzeczywistości było na nim czuć kilka włosków, ale i tak prezentował się znakomicie.

- Nie, no poważnie Młoda. Ja muszę iść do pracy, a ty chyba powinnaś pomóc w domu. Sama mówiłaś, że ostatnio matka narzeka, że nic nie robisz tylko ciągle się gdzieś szlajasz. Uczyń jej tę przyjemność i pomóż jej przygotować obiad, a mnie uczynić przyjemność będziesz miała okazje jeszcze nie raz – powiedział z ironicznym uśmiechem na ustach.

- Dobrze, tylko się ubiorę. Odnajdziesz moje stringi – w pierwszej chwili nie wiedział co Sylwia ma na myśli wiec uniósł swoje brwi w górę, a jego twarz wyglądała jakby zaraz miał się o coś zapytać.

- Odrzuciłeś je za łóżko – tymi słowami rozjaśniła mu pamięć. On autentycznie w chwili wielkiej przyjemności myślał tylko o tym by ją rozebrać, a nie o tym, że ona będzie musiała się potem ubrać.

- Już się biorę do roboty – odparł i uklęknął by zobaczyć pod łóżkiem.

- Tu są – oznajmił z triumfem i pokazał jej wiszące na jego dwóch palcach jej białe, koronkowe stringi.

- Wyglądają wyjątkowo niewinnie jak na ciebie – skomentował.

- Twoje są różowiaste i nie krytykuje – rzuciła oburzona.

- Tylko mężczyzna, który jest pewny swojej męskości założy różowy kolor na siebie, bo jest pewny w stu procentach, że to mu nie odbierze ni krzty z tej jego męskości – odrzekł, a ona uśmiechnęła się w taki sposób, że dala mu odczuć iż co do niego to powiedzenie idealnie pasowało. Sylwia bowiem była pewna, że Tomkowi nic nie jest w stanie odebrać męskości z którą się tak wielce odnosił i przez to czasem uchodził za bezczelnego, niedelikatnego, niewrażliwego aroganta i złośliwca.

- No to do następnego razu, tak? – zapytała jakby dla upewnienia się czy on chce ją jeszcze widzieć i jednocześnie zapinała granatową sukienkę z suwakiem z przodu.

- Byle by tym razem to nie były wagary, bo doniosę… - zaczął spokojnie. – Albo nie! – odparł nagle zupełnie innym tonem.

- Sam się za to wezmę moja panno i osobiście przełożę cię przez kolano – Tomek powiedział to pewnie i nawet pogroził jej palcem, ale ona odebrała to jako żart lub zwyczajny flirt.

- Z pewnością będę tu jutro od ósmej rano – oznajmiła z bezczelnym uśmiechem na ustach i udała się w stronę rozsuwanych drzwi.

- Odprowadzę cię – powiedział i ruszył za nią.

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe. Tomek & Sylwia to bardzo intrygujące dopasowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuje, że całość by cię zaskoczyła... Niestety nie mam czasu jej spisać, ale obiecuje się za to zabrać w wakacje.

      Usuń
  2. Być może i by mnie zaskoczyła. Dlatego poczekam do wakacji lub nawet po bo świetnie piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie wydaję się być intersujące, chociaż jak narazie powieść "Sprzedana" bardziej trafia w mój gust. Jeśli chodzi o "Tatuażystę" muszę przyznać, że też jestem ciekawa jak dalej potoczy się akcja. Postać tomka jest intrygująca. Najbardziej ciekawi mnie to czy Sylwia, to ta jedyna, a on jeszcze o tym nie wie czy to jedna z wielu, a na tą jedyną musi jeszcze poczekać. Zabieram się za czytanie kolejnych fragmentów, może się coś dowiem :-)

    OdpowiedzUsuń