Obserwatorzy

poniedziałek, 28 maja 2012

Wybrana - Wekler Nowak.


Wybrana - Fragment rozdziału pierwszego pt. Wekler Nowak.



W pomieszczeniu było ciemno, świeczki już dawno się wypaliły, a jedzenie pozostawione przy materacu pozostawało nietknięte. Kobieta siedziała przy mężczyźnie i patrzyła na niego. Można by rzec, że go podziwiała. Nawet tak leżąc bezbronnie i śpiąc wyglądał niczym prawdziwy wojownik. Po chwili spojrzała na swoją dłoń i na wąską, skromną, zaręczynową obrączkę, którą otrzymała od Artura. Kiedy ją przyjmowała była pewna, że kocha tego człowieka, jednak teraz nie była niczego pewna. Podobną sympatie i uwielbienie czuła także do tego leżącego, muskularnego mężczyzny, z którym nigdy nie przemówiła ani słowa.

- E hry – odchrząknął mężczyzna i postarał się unieść na łokciach.

W chwilę po tej próbie poczuł jak nogi odmawiają mu posłuszeństwa, a czyjaś dłoń dociska go za klatkę piersiową i mówi spokojnym głosem:

- Leż.

Przez chwilę zastanawiał się kto śmie rozkazywać jemu, bo przecież nikt nigdy się nie odważył, ale był na to zbyt słaby i zbyt zmęczony. Ostatkiem sił skumulowanych w sobie spojrzał na twarz, to była twarz kobiety. Skoncentrował swój wzrok i zmrużył oczy by lepiej ją ujrzeć. Miała niezwykłą zieloną barwę oczu, niczym szmaragdy i długie ciemne włosy, ale nie był w stanie dokładnie określić czy są one czarne czy tylko brązowe, bo w pomieszczeniu panował zbyt duży mrok.

- Jestem Paulina – rzekła sądząc, że znajomość jej imienia go uspokoi i nie myliła się, bo mężczyzna zaczął być spokojniejszy, świadczył o tym równomierny oddech i równo unosząca się jego naga klatka piersiowa owinięta płótnem w jednym miejscu.

- Miałeś wypadek. Znalazł cię jeden chłopiec – rzekła nadal mówiąc spokojnie i rzeczowo.

- Nie martw się, jesteś pod dobrą opieką. Ja wiele lekcji brałam od zielarek, a nawet i od jednego z medyków, przyjaciela ojca. Noga została mocno wybita, ale będziesz chodził. Zapewne pierw o kulach, ale gdy będziesz stosował się do moich zaleceń i ćwiczeń powinieneś szybko się ich pozbyć.

- Dziękuje – odpowiedział i uśmiechnął się do niej ciepło, co od pogrzebu nigdy się mu nie zdarzało, a wcześniej też było raczej sporadycznym przypadkiem grzecznościowym niżeli szczerym zadowoleniem. Tym razem jednak było inaczej bo mężczyzna zdawał się być naprawdę z niej zadowolony.

- Jak ci na imię? – zapytała, gdy dostrzegła, że jest na tyle silny by mówić.

- Pat… - chciał dokończyć, ale musiał połknąć ślinę.

- Patryk? – powiedziała pytająco.

- Tak – odparł nie wyprowadzając ją z błędu, że w rzeczywistości to jego imię brzmi Patrycjusz, ale przecież mówili do niego Patryk, więc nie miało to znaczenia.

- A nazwisko? – zapytała.

On chciał powiedzieć prawdę, chciał rzec to słynne Wekler, ale coś go powstrzymało. Kobieta traktowała go dobrze, normalnie, niczym równego sobie, a jego nazwisko mogło wszystko zmienić. Ponadto on nigdy nie pokazał słabości przy żadnej z dam, a tym bardziej przy wieśniaczce, czy podwładnych, a ona nie wyglądała na zamożną więc tym bardziej nie miał zamiaru zdradzaj jej swojego nazwiska. Napadł go pomysł, że przecież mogłaby żądać zapłaty za opiekę, albo szantażować go wspólną nocą, bo przecież spędził u niej noc.

- Nowak – odparł, bo było to pierwsze z nazwisk jakie przyszło mu do głowy.

- Paulina Rej – przedstawiła się mu w całości i uścisnęła jego rękę w nadgarstku.

- Miło cię poznać – powiedział słabym, przerywanym głosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz