Wybrana - Fragment rozdziału pierwszego pt. Wekler Nowak.
W pomieszczeniu było ciemno, świeczki już dawno się wypaliły,
a jedzenie pozostawione przy materacu pozostawało nietknięte. Kobieta siedziała
przy mężczyźnie i patrzyła na niego. Można by rzec, że go podziwiała. Nawet tak
leżąc bezbronnie i śpiąc wyglądał niczym prawdziwy wojownik. Po chwili
spojrzała na swoją dłoń i na wąską, skromną, zaręczynową obrączkę, którą
otrzymała od Artura. Kiedy ją przyjmowała była pewna, że kocha tego człowieka,
jednak teraz nie była niczego pewna. Podobną sympatie i uwielbienie czuła także
do tego leżącego, muskularnego mężczyzny, z którym nigdy nie przemówiła ani
słowa.
- E hry – odchrząknął mężczyzna i postarał się unieść na
łokciach.
W chwilę po tej próbie poczuł jak nogi odmawiają mu
posłuszeństwa, a czyjaś dłoń dociska go za klatkę piersiową i mówi spokojnym
głosem:
- Leż.
Przez chwilę zastanawiał się kto śmie rozkazywać jemu, bo
przecież nikt nigdy się nie odważył, ale był na to zbyt słaby i zbyt zmęczony.
Ostatkiem sił skumulowanych w sobie spojrzał na twarz, to była twarz kobiety.
Skoncentrował swój wzrok i zmrużył oczy by lepiej ją ujrzeć. Miała niezwykłą
zieloną barwę oczu, niczym szmaragdy i długie ciemne włosy, ale nie był w
stanie dokładnie określić czy są one czarne czy tylko brązowe, bo w
pomieszczeniu panował zbyt duży mrok.
- Jestem Paulina – rzekła sądząc, że znajomość jej imienia go
uspokoi i nie myliła się, bo mężczyzna zaczął być spokojniejszy, świadczył o
tym równomierny oddech i równo unosząca się jego naga klatka piersiowa owinięta
płótnem w jednym miejscu.
- Miałeś wypadek. Znalazł cię jeden chłopiec – rzekła nadal
mówiąc spokojnie i rzeczowo.
- Nie martw się, jesteś pod dobrą opieką. Ja wiele lekcji
brałam od zielarek, a nawet i od jednego z medyków, przyjaciela ojca. Noga
została mocno wybita, ale będziesz chodził. Zapewne pierw o kulach, ale gdy
będziesz stosował się do moich zaleceń i ćwiczeń powinieneś szybko się ich
pozbyć.
- Dziękuje – odpowiedział i uśmiechnął się do niej ciepło,
co od pogrzebu nigdy się mu nie zdarzało, a wcześniej też było raczej
sporadycznym przypadkiem grzecznościowym niżeli szczerym zadowoleniem. Tym
razem jednak było inaczej bo mężczyzna zdawał się być naprawdę z niej
zadowolony.
- Jak ci na imię? – zapytała, gdy dostrzegła, że jest na
tyle silny by mówić.
- Pat… - chciał dokończyć, ale musiał połknąć ślinę.
- Patryk? – powiedziała pytająco.
- Tak – odparł nie wyprowadzając ją z błędu, że w
rzeczywistości to jego imię brzmi Patrycjusz, ale przecież mówili do niego
Patryk, więc nie miało to znaczenia.
- A nazwisko? – zapytała.
On chciał powiedzieć prawdę, chciał rzec to słynne Wekler,
ale coś go powstrzymało. Kobieta traktowała go dobrze, normalnie, niczym
równego sobie, a jego nazwisko mogło wszystko zmienić. Ponadto on nigdy nie
pokazał słabości przy żadnej z dam, a tym bardziej przy wieśniaczce, czy
podwładnych, a ona nie wyglądała na zamożną więc tym bardziej nie miał zamiaru
zdradzaj jej swojego nazwiska. Napadł go pomysł, że przecież mogłaby żądać
zapłaty za opiekę, albo szantażować go wspólną nocą, bo przecież spędził u niej
noc.
- Nowak – odparł, bo było to pierwsze z nazwisk jakie
przyszło mu do głowy.
- Paulina Rej – przedstawiła się mu w całości i uścisnęła
jego rękę w nadgarstku.
- Miło cię poznać – powiedział słabym, przerywanym głosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz